Potrzeba Skrzydeł
Potrzeba Skrzydeł
Potrzebuję, by skóra cierpła mi z zimna
By puls był jak dzwon, co w głowie mi bije
Nie znoszę, gdy cisza bezbarwna i mylna
Bo wyzwań mi trzeba, by czuć, że się żyje
To choroba drzemie? Nie! Ona się nudzi
Uśpiona, łagodna, pod leków ciężarem
W tej mdłej, szarej głębi serce się trudzi
Zastygłe, jak rzeźba pod cichym wymiarem
Moja ”M”, stłumiona, zduszona
Jest tlenem dla płuc, iskrami pod stopą
Bez niej moja dusza jak ryba stracona
Uwięziona w celi, bez szans na potop
Potrzebuję jej w sobie, tego szału czystego
Co w dół mnie popchnie
Bym mogła znów wzlecieć
W jej rękach znów znajdę kształt życia całego
I barwę, i tempo, i powód by świecić
Więc dość tego jutra, tej obcej uległości
Wyrzucę te pęta, ten chemiczny welon
I wnet, jak Feniks z popiołów i kości
Znów poczuję, że jestem, że nic nie jest celem...
Tylko start! Ogień w żyłach! Dostanę skrzydeł
I wzbiję się w górę, ponad ten szary ląd
Polecę nad morze, tam, gdzie horyzont się bieli
I znów będę sobą!
Z Nią!
We mnie!
... wciąż stąd
By puls był jak dzwon, co w głowie mi bije
Nie znoszę, gdy cisza bezbarwna i mylna
Bo wyzwań mi trzeba, by czuć, że się żyje
To choroba drzemie? Nie! Ona się nudzi
Uśpiona, łagodna, pod leków ciężarem
W tej mdłej, szarej głębi serce się trudzi
Zastygłe, jak rzeźba pod cichym wymiarem
Moja ”M”, stłumiona, zduszona
Jest tlenem dla płuc, iskrami pod stopą
Bez niej moja dusza jak ryba stracona
Uwięziona w celi, bez szans na potop
Potrzebuję jej w sobie, tego szału czystego
Co w dół mnie popchnie
Bym mogła znów wzlecieć
W jej rękach znów znajdę kształt życia całego
I barwę, i tempo, i powód by świecić
Więc dość tego jutra, tej obcej uległości
Wyrzucę te pęta, ten chemiczny welon
I wnet, jak Feniks z popiołów i kości
Znów poczuję, że jestem, że nic nie jest celem...
Tylko start! Ogień w żyłach! Dostanę skrzydeł
I wzbiję się w górę, ponad ten szary ląd
Polecę nad morze, tam, gdzie horyzont się bieli
I znów będę sobą!
Z Nią!
We mnie!
... wciąż stąd

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz