Żubr Borys i opowieść o Wielkiej Wodzie
Żubr Borys i opowieść o Wielkiej Wodzie
W głębi pradawnej puszczy, gdzie słońce ledwie przebijało się przez gęste korony dębów, żył żubr imieniem Borys. Borys był żubrem dumnym i silnym, ale w jego wielkim sercu mieszkało równie wielkie marzenie: chciał zobaczyć morze. Nigdy go nie widział, lecz opowieści o nieskończonej, błękitnej wodzie, która pachnie inaczej niż ziemia i las, rozbudziły w nim palącą ciekawość. Wyobrażał sobie, jak to jest zamoczyć kopyta w chłodnej, słonej wodzie, jak bryza morska muska mu grzbiet, niosąc ze sobą ten niezwykły, przesiąknięty jodem zapach. Chciał poczuć pod swoimi potężnymi kopytami nie leśną ściółkę, a miękki, ciepły piasek.
Pewnego jesiennego poranka Borys podjął decyzję. Pożegnał się z puszczą, z jej wilgotnymi mchami i starymi dębami, i wyruszył.
Jego pierwszą przeszkodą były bory dębowe — nieprzebyte, mroczne i ciche. Gałęzie splecione jak ramiona gigantów tworzyły gęsty baldachim, a pod nimi zalegała gruba warstwa suchych liści, które szeleściły zdradziecko. Las próbował go zatrzymać. Kolczaste krzewy drapały jego futro, a gęste zarośla plątały się pod nogami, ale Borys szedł. Jego marzenie było silniejsze niż zmęczenie. Gdy natrafiał na gąszcz nie do przejścia, pochylał swój potężny łeb i przełamywał go siłą. Kiedy czuł zniechęcenie, przypominał sobie smak soli na języku i zapach jodu.
Dni zamieniły się w tygodnie. Wreszcie, dębowy las zaczął się przerzedzać, a przed Borysem rozciągnął się nowy, pachnący żywicą krajobraz. Dotarł do nadmorskiego lasu sosnowego. Był to las inny – rzadziej rosły, ale piasek utrudniał każdy krok. Sosny, choć piękne i proste, wydzielały intensywną żywicę, a ziemia pod nimi była sucha i sypka. To było męczące. Kopyta Borysa zapadały się w piasek, a chodzenie wymagało znacznie więcej wysiłku niż na twardej ziemi puszczy. Wiatr, który tu docierał, był już chłodniejszy i nęcący, ale jeszcze nie był to ten prawdziwy wiatr morski.
Borys musiał nauczyć się stawiać krótsze, bardziej ostrożne kroki. Kierował się instynktem i coraz głośniejszym, dziwnym szumem, który niósł wiatr. Im dalej szedł, tym szum stawał się bardziej rytmiczny, a powietrze cięższe od słonego, świeżego zapachu. W końcu, po ostatnim rzędzie sosen, krajobraz nagle się otworzył.
Borys zatrzymał się, a jego serce zabiło mocniej niż kiedykolwiek. Przed nim rozciągała się nieskończona, lśniąca tafla wody – morze. Było większe, niż mógł sobie wyobrazić. W tej samej chwili bryza morska uderzyła go w pysk i w grzbiet, niosąc intensywny, ożywczy zapach jodu. Był tak silny i rześki, że żubr wziął głęboki oddech i poczuł, jak wypełnia go nowa energia. Bez wahania ruszył na plażę. Jego potężne kopyta zagłębiły się w chłodny, wilgotny piasek. Nie był to piasek lasu; ten był gładki, drobny i poddawał się z przyjemnością. Borys podszedł aż do miejsca, gdzie fale muskały brzeg. Zrobił krok, a słona, chłodna woda otoczyła jego kopyta.
To było to! Woda, piasek, bryza – wszystko było dokładnie takie, jak marzył, a nawet piękniejsze. Żubr Borys, pokonawszy gęste dębowe bory i sypkie sosnowe lasy, stał nad morzem. Nie musiał iść dalej. Stał tam przez długi czas, z głową podniesioną dumnie w kierunku horyzontu, czując pod kopytami piasek, a na grzbiecie słony, uzdrawiający wiatr. Jego wielkie marzenie się spełniło. Wiedział, że teraz, gdy je zobaczył, mógł już wracać do domu, ale teraz morze na zawsze pozostanie w jego sercu, jako dowód, że nawet najdłuższa droga nie jest zbyt długa dla marzenia, które naprawdę płynie z serca.
Żubr Borys stał jeszcze przez chwilę, chłonąc w siebie widok i zapach morza. Wreszcie, z sercem pełnym niezwykłego spokoju, odwrócił się. Opowieści o tym, co zobaczył, czekały na niego w domu.
Podróż powrotna była inna. Znał już drogę i jej pułapki. Nadmorski las sosnowy i jego sypki piasek nie wydawały się już tak uciążliwe. Borys wiedział, że za każdym jego krokiem, mimo że oddalał się od brzegu, niósł ze sobą słony smak i dźwięk fal. Kiedy dotarł do borów dębowych, poczuł ulgę. Wilgotny mech i twarda, znajoma ziemia pod kopytami były jak ciepłe powitanie.
Kiedy Borys wreszcie dotarł do serca puszczy, całe stado czekało na niego z niecierpliwością. Jego przyjaciel, stary żubr Mateusz, podszedł pierwszy.
- Wróciłeś, Borysie! Powiedz nam, czy to prawda? Czy ta Woda... czy ona jest taka wielka, jak mówią legendy? – zapytał Mateusz, a reszta stada skupiła się w ciszy.
Borys zajął miejsce na leśnej polanie i rozpoczął swoją opowieść, a jego głos, zazwyczaj głęboki i potężny, był teraz spokojny i pełen cudownego wspomnienia.
- Przyjaciele - zaczął Borys - ona jest większa niż wszystkie polany, większa niż całe bory dębowe. Kiedy patrzyłem, nie widziałem końca. To jest Nieskończona Błękitna Woda.
Opowiedział im o trudach wędrówki, o tym, jak sosnowy piasek zapadał się pod kopytami, i jak nagle, zza ostatniego drzewa, ukazał się widok, który zapierał dech w piersiach.
- Najwspanialszy był zapach - kontynuował Borys, a stado przysunęło się bliżej - Nie pachnie ziemią ani liśćmi. Pachnie jak... czysta świeżość połączona ze smakiem soli. To bryza morska, niosąca ze sobą jod – dziwny, mocny, ale orzeźwiający. Uderza w ciebie i czujesz się, jakbyś dostał nowej siły.
- A piasek? – zapytała młoda żubrzyca, której oczy błyszczały ciekawością.
- Pod naszymi kopytami jest ściółka i mech. Tam jest inaczej. Piasek jest drobny, ciepły i miękki. A gdy doszedłem do samej wody i zanurzyłem kopyta, poczułem chłód i niezwykłą, słoną moc.
Borys nie opowiadał o tym, jak ciężko było. Opowiadał o tym, co było nagrodą. Jego historia tchnęła w stado nowe życie, a marzenie, które kiedyś było tylko jego, teraz zakiełkowało w umysłach innych. Od tego dnia Borys nie był już tylko silnym żubrem; stał się Żubrem Morza, żywym dowodem na to, że nawet największe marzenie, które wymaga opuszczenia znanego lasu, jest warte trudu. Wiedzieli, że Morze jest daleko, ale dzięki Borysowi, każdy w puszczy mógł poczuć jego słony wiatr w swoich myślach.
* bajka zainspirowana konarem drzewa, który leży na plaży w Orzechowie, a który swoim kształtem przypominał mi... ŻUBRA


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz