Dziś nad ranem znów odpłynęło moje morze
Dzisiaj nad ranem znów odpłynęło moje morze,
leżałam w pokoju o ścianach w kolorze nadziei...
Ciało jak nie moje: zesztywniałe i nieposłuszne
a ja sama w domu,
stawy palców znów nie chciały się rozprostować,
a telefon tak daleko...
Tysiące myśli, setki pytań...wciąż bez odpowiedzi
Czy kiedyś wreszcie przestanę się bać...o jutro?
Jest mi zimno, wciąż przeraźliwie zimno
Codziennie jestem niewolnikiem jutra...
Każdy atak to ciągły, paniczny strach,
że to już koniec, że jutra po prostu już nie będzie...
*grafika zaczerpnięta z internetu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz