W warzywniaku powstaje... chodniczek
Mój mąż powiada, że to specjalnie dla mnie, żebym mogła w klapeczkach wyjść do warzywniaczka i nie ubrudzić sobie nóżek he he 😉 Co tu kryć... jestem mega zadowolona z wykonanej przez Niego ciężkiej pracy i efektu jaki powstał.
Nasze kosy nas nie opuszczają, wręcz przeciwnie wciąż dreptają wokół nas i liczą, że znajdą coś do zchrupania. Na dodatek mój mąż je dokarmia. Wykopuje specjalnie dla nich dżdżownice i pędraki i rzuca prosto pod ich dzióbki 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz