Niedzielny spacer... i niespodziewana kąpiel Czarka
Niedzielny spacer... i niespodziewana kąpiel Czarka
W pierwszą wolną niedzielę wybraliśmy się na spacer przez lasy Włynkowa i Bydlina.
Dawno nas tu nie było zwyczajnie z braku czasu, a przecież tak bardzo lubimy chodzić
w te "nasze rejony". Pogoda dopisała (5 stopni). Było niemal bezwietrznie a słoneczko
raz po raz przebijało się przez chmury. Dlatego też zaliczyliśmy naprawdę solidny
spacer, bo przeszliśmy ponad 10 km.
W trakcie naszej wyprawy niespodziewanie zaskoczył nas nasz pies Czarek. Zaskoczył?
To mało powiedziane. Napędził nam solidnego stracha! Kiedy skręciliśmy w stronę rzeki pobiegł do przodu i zginął wśród drzew. Mimo, iż mój mąż go nawoływał ten nie wracał, aż nagle usłyszeliśmy chluśnięcie. Zaczęliśmy biec co sił w stronę rzeki i nagle zobaczyliśmy go jak walczy w wodzie i nie może się wydostać przez zalegającą stertę gałęzi i śmieci. Jak on walczył... baliśmy się o niego jak nigdy dotąd, ale udało się... przebił się przez te wszystkie przeszkody i wydostał na brzeg. Był wystraszony jeszcze bardziej od nas. Wskakując do wody nie wiedział, że tutaj jest strasznie szybki nurt, który od razu go zniósł i przez to wpadł w panikę, dlatego zaplątał się w te gałęzie i śmieci. Przeżyliśmy wszyscy chwile zgrozy, mimo to kiedy na koniec spaceru poszliśmy na naszą kładkę przez Słupię we Włynkówku, to pierwszy wszedł do wody, żeby się napić, a i kto wie... może jakby nie był na smyczy to i do rzeki by wskoczył😉😉😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz