×

W tajnym garnizonie armii sowieckiej



W tajnym garnizonie armii sowieckiej


Tak przywitały nas koszary w Bornym Sulinowie


Borne Sulinowo

 jeszcze ćwierć wieku temu było najbardziej utajnioną, obok Podborska (powiat Białogard), sowiecką bazą w Europie. To tu stacjonowały pierwszo uderzeniowe jednostki sowieckie wchodzące w pseudomilitarny system Układu Warszawskiego (Układ układem, ale to Rosjanie mieli najwięcej do powiedzenia).




W pobliżu Bornego Sulinowa swoje sztaby miały bardzo ważne trzy polskie dywizje pancerne, 12 ze Szczecina, 2 ze Szczecinka i 8 z Koszalina. I tak jak pod Lenino, miało to być polskie mięso armatnie w ewentualnym konflikcie z NATO. A wymienione jednostki miały wiązać siły przeciwnika (czytaj: atakować) – Danię, Szwecję i Niemcy – do momentu, gdy w ciągu 24 godzin nadejdą główne siły uderzeniowe z terytoriów Związku Radzieckiego, w tym także z obecnej Litwy i Kaliningradu.
W tym roku (2018) leśne miasteczko, jak się powszechnie mówi o Bornem Sulinowie, obchodziło srebrny jubileusz powrotu, a raczej przywrócenia na mapę administracyjną RP. Do 1993 nie było tej miejscowości na żadnej mapie. W lesie zaś stacjonowało ponad 15 tysięcy żołnierzy jednostek radzieckich różnych specjalności. Mieszkańcy okolicznych wiosek do dziś z nostalgią wspominają handel wymienny, ale i nie brakuje zgrzytania zębami, gdy wspomina się bójki, gwałty czy kradzieże. 








Okres niemiecki
Borne Sulinowo ma bardzo bogatą militarną historię. Garnizon wybudowali w latach 1933-36 Niemcy. Tu ćwiczyli pancerniacy i artylerzyści Wehrmachtu. 





Nieopodal, w jeziorze Drawsko (głębokość do 83 m) ćwiczyły mini łodzie podwodne przeznaczone do skrytobójczych ataków na statki cumujące w portach. Nieopodal rozciągają się dziesiątki tysięcy hektarów słynnego poligonu drawskiego. Wszystko wspólnie tworzyło przed II WŚ wielki kompleks treningowy przeciwko Europie Wschodniej. Nawet największy „sojusznik” III Rzeszy został wyprowadzony w pole i w czerwcu 1941 został zaatakowany wojskami wyszkolonymi pod Gross Born (Borne Sulinowo).
Po zakończeniu II wojny światowej garnizonowe miasteczko zostało całkowicie zajęte przez powracające z Berlina wojska sowieckie. 







„Okres radziecki” w historii Bornego Sulinowa wywarł trwały wpływ na wygląd miasta. Obok typowych dla miasta niemieckich „koszarowców”, zbudowano bloki mieszkalne. Część z nich, to tzw. „leningrady” – przywiezione z ZSRR w dużych elementach (technologia – „wielka płyta”) z wstawionymi wcześniej drzwiami i oknami, pięcioklatkowe, czteropiętrowe budynki. Jednak to, co przede wszystkim powstało w tym czasie, to garaże. Potężne kompleksy garaży wybudowano na obrzeżach miasta. Przerobiono także stajnie Wehrmachtu w środkowej części miasta. Ich łączna powierzchnia wynosiła ok. 12 ha, co daje w przybliżeniu 2,5 tys. stanowisk o wymiarach potrzebnych dla czołgu lub transportera opancerzonego. Ze względu na swoje wymiary, tylko nieliczne budynki garażowe znalazły „cywilne zastosowanie”. Są one teraz pomieszczeniami magazynowymi hurtowni, zakładów przemysłowych itp. Niechcianych i nikomu niepotrzebnych obiektów jest zresztą więcej w otoczeniu miasta. Są to różnego rodzaju magazyny, budynki ćwiczebne, wartownie i wiele innych zabudowań, których przeznaczenie trudno dzisiaj określić.









Tego typu budynki i nieporozumienia z nimi związane były osią niezgody w rokowaniach z Rosjanami, gdy uzgadniano szczegóły wycofania wojsk radzieckich. Strona rosyjska chciała wypłaty odszkodowania w wysokości 400 mln dolarów za wzniesione przez siebie obiekty. Argumentami strony polskiej były stwierdzenia:
– budynki wzniesiono bez uzyskania pozwoleń od władz polski,
– nie spełniają naszych norm budowlanych i z tego powodu w dużej części muszą zostać rozebrane,
– są to głównie obiekty wojskowe i przystosowanie ich do celów cywilnych będzie bardzo kosztowne (Wojsko Polskie w zasadzie nie było nimi zainteresowane),
– stan techniczny większości z nich nie był najlepszy,
– Polska stała przed ogromnymi wydatkami związanymi z likwidacją szkód ekologicznych.
Ostatecznie przyjęto zaproponowaną przez ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę tzw. „opcję zerową”. Oznaczała ona wzajemną rezygnację z finansowych roszczeń.

W latach 1945 – 1992 zmienił się także teren bezpośrednio przylegający do poligonu. W wyniku „uszczelnienia” całego obszaru garnizonu, przestały istnieć wsie znajdujące się na obrzeżach: Dudylany (Doderlage), Płytnica (Plietnitz), Przełęg (Knacksee), Sztajnford (Steinforth).



gen. W. Dubynin

Innego typu pamiątką po „czasach radzieckich” jest w Bornem Sulinowie pięknie zlokalizowana rezydencja – „Willa Dubynina”.

Ostatnimi dowódcami wojsk radzieckich w Polsce byli gen. W. Dubynin, który rozpoczął wycofywanie oddziałów armii radzieckiej, a następnie gen. Kowalow, który zakończył ten proces w 1993 r. O ile rola tego ostatniego była raczej marginalna, o tyle gen. Dubyninowi warto poświęcić trochę miejsca. Był to człowiek o bogatym doświadczeniu wojskowym. Służył m.in. w jednostkach bojowych na granicy z Chinami, był dowódcą 40. Armii Gwardii – doborowej formacji, która stanowiła główną siłę uderzeniową wojsk radzieckich w Afganistanie, a w lipcu 1989 roku Michaił Gorbaczow mianował go dowódcą Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej stacjonującej w Polsce. Przez blisko trzy lata prowadził twarde pertraktacje z kolejnymi rządami polskimi. Fakt, że żołnierze byłego ZSRR wycofali się w całości z Węgier, Czechosłowacji, a nawet Mongolii, natomiast w Polsce przebywali do 1993 r., to w dużej części zasługa Dubynina.
Był to jednocześnie człowiek, który potrafił szokować treścią swoich publicznych wypowiedzi. Są one najlepszą charakterystyką tej niezwykłej postaci. Potrafił  przyznać, że na terytorium Polski, za wiedzą polskich władz wojskowych i partyjnych, przez całe lata stacjonowały radzieckie rakiety z głowicami nuklearnymi.
W dniu 02 października 1992 r., wraz z wyjazdem ze stacji kolejowej Borne Sulinowo ostatniego wagonu z żołnierzami kontyngentu 6. Witebsko-Nowogrodzkiej Gwardyjskiej Dywizji Armii Federacji Rosyjskiej, zakończył się „okres rosyjski” w dziejach Bornego Sulinowa. Miasto przejęła trzecia z kolei armia. Tym razem 400 żołnierzy 41 Pułku Zmechanizowanego Wojska Polskiego. W odróżnieniu od poprzednich, nie po to,  aby się szkolić, ale zabezpieczyć miasto do czasu przekazania go władzom cywilnym. Nastąpiło to w kwietniu następnego roku.




W sobotę 5 czerwca 1993 roku, w samo południe, odbyło się uroczyste, oficjalne otwarcie miasta. Rozpoczął się nowy, po raz pierwszy cywilny etap w historii Bornego Sulinowa. 15 września 1993 r. Rada Ministrów RP nadaje miejscowości Borne Sulinowo status miasta. Zaczął się unikatowy w skali europejskiej proces zasiedlania i zagospodarowania objawionego nagle, pustego miasta i przyległego poligonu o powierzchni 18 tys. hektarów.




Kasyno oficerskie


















Borne Sulinowo skrywa jeszcze sporo tajemnic. Nikt dokładnie nie wie, co ukrywa ziemia dawnych poligonów. Ciekawostką jest natomiast fakt, że rozjeżdżone czołgami pola wrzosowe, im bardziej były tratowane, tym lepiej się rozmnażały. Dziś to największe wrzosowiska w Europie i jednocześnie miododajne kwiatostany dla pracowitych pszczółek. Wspomnę też o wyjątkowych zbiorach jagód i grzybów. Może w tym roku, z uwagi na suszę, jest ich mniej, ale bywały lata, że „chociaż bierz i kosą koś”, jak mawiał filmowy Kazimierz Pawlak w filmie „Kochaj albo rzuć”.




Radzieckie Borne Sulinowo po cywilnemu i kobiecemu

Baza armii radzieckiej w Bornem Sulinowie to nie tylko tanki, wielki poligon i nieustające manewry oraz tysiące czerwonoarmistów. To także setki pracowników, a raczej pracownic cywilnych. Słowem – państwo w państwie, miasto w mieście. Tysiące szeregowych żołnierzy, setki oficerów z rodzinami, którzy nie mogli funkcjonować w próżni. W Bornem działała szkoła, sieć sklepów, ośrodek kultury, szpital, wymiar sprawiedliwości, kino itp.. Jak w każdym mieście musiało być ono w dużej mierze samowystarczalne, bo polskich sąsiadów do współpracy dopuszczano nader niechętnie (co nie znaczy, że polskie firmy nie świadczyły dla nich usług).
Tak jak każda armia, i armia radziecka potrzebowała pracowników cywilnych. Starano się także zapewnić pracę żonom oficerów, nie tylko ze względów finansowych, ale i społecznych, bo pobyt w obcym kraju, w zamkniętym mieście nie wpływał dobrze na psychikę. - Z tych powodów do służby w takich garnizonach kierowano tylko oficerów z rodzinami - Igor, który służył w Bornem, mówi, że kadra służyła zwykle 5 lat w takim miejscu, a potem oficerowie byli przenoszeni.




MIASTO ZA ŻELAZNĄ BRAMĄ
Raz czy dwa razy sam w latach 80. przedarłem się w celach zaopatrzeniowych do Bornego – autobus PKS ze Szczecinka dowoził pasażerów pod bramę. Rosjanie maszerowali przez nią, Polacy (jak kto nie miał przepustki) wzdłuż płoty szukając dziury, którą mogli się dostać do środka. W poszukiwaniu deficytowych towarów, których w ogołoconych kryzysem nie sposób było dostać u nas.

Nie zapomnę sprzedawczyń w wysokich czapach łypiących podejrzliwie na nastolatków kupujących kanfiety (cukierki). Pakowały je nam w tutki ze zwiniętych gazet pisanych cyrylicą. To tam raczyłem się kawą z mlekiem z puszki zalanej kipiatokiem (wrzątkiem) w czymś na kształt baru. Inny świat. Rosjanki oczywiście widywało się i po drugiej stronie muru, czyli na ulicach Szczecinka. Każdy z nas rozpoznawał je z daleka – charakterystyczna uroda, futra, fryzura. Panie pracowały nie tylko w sklepach, to one stanowiły podstawę personelu radzieckiej służby zdrowia. Były nauczycielkami, parały się kulturą, przedszkolankami, urzędniczkami, żonami i matkami. Trudno dziś oszacować, ale zapewne w samym Bornem mówimy o kilkuset kobietach. To mniej znane oblicze garnizonu, który opustoszał na początku lat 90. XX wieku.

Wyjeżdżając w roku 1992 z Bornego wielu miało w oczach autentyczne łzy i poczucie, że niewdzięczni Polacy się od nich odwrócili. Że zdradzili ich „bojarzy”, że zostawiono ich samych sobie. Zwłaszcza, że wracali do kraju, który rozsypywał się na ich oczach, a w którego potęgę wierzyli do końca.




W 2014 roku na terenie jednostki powstało Muzeum Militarnej Historii z unikatową kolekcją pojazdów militarnych. Tu maszyny są w pełni sprawne i prezentowane podczas dynamicznych pokazów, na przykład z użyciem profesjonalnej pirotechniki. Muzeum tworzą ludzie pełni pasji, zaangażowani w losy organizacji. W pocie czoła serwisują maszyny, organizują przeróżne wydarzenia i prezentują możliwości naszych eksponatów. Gwarantują maksymalnie extremalne doznania - ich misja czyni ich jedynym takim Muzeum w Polsce.






























Cmentarz sowiecki, głównie małych dzieci







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Sielskagosia , Blogger