Lustro tęsknoty
Lustro tęsknoty
Szumi jezioro, toń błękitna drży
Na werandzie sanatorium słońce mnie budzi
Wokół spokój, powietrze tak czyste, że łzy
Same cisną się do oczu, w sercu się trudzi
Melodia cicha: tęsknota za domem
Leczę ciało, duszę kąpię w ciszy i rosie
Wdycham sosnowe powietrze
Chłonę widoki bez końca
Lecz gdy wieczór maluje
Lecz gdy wieczór maluje
Płomienny zachód słońca
Widzę ciebie, mój domu, niczym słońca
Odbicie w falach, co cichną powoli
Widzę ciebie, mój domu, niczym słońca
Odbicie w falach, co cichną powoli
Brakuje mi zapachu porannej kawy
Barwnych kwiatów w ogrodzie
Znajomego skrzypienia drzwi
Zwierząt które tulą do snu
Zwierząt które tulą do snu
Ciepła koca, co w fotelu wiernie tkwi,
I szeptu ścian, co znają każdą moją myśl
Patrzę na łabędzie, co dumnie wodę tną
I myślę: one mają swoje gniazdo blisko
Moje serce to ptak, co uleciał stąd
I wracać chce, gdzie wszystko stoi po nazwisko
Gdzie czeka cisza, miłość i bliski wzrok
Lecz wrócę, wiem to, silniejsza i zdrowsza
Z bagażem wspomnień i oddechem głębokim
Lecz póki tu trwam, ten blask różowy
Nad taflą wody szepce: Jesteś daleko,
Nad taflą wody szepce: Jesteś daleko,
Samotna, choć z pięknym widokiem
*z choroby przez którą nie chcę tu być, jest źle

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz